środa, 17 grudnia 2025

O cenie remontu...

 To, że remont ulicy Białołęckiej jest potrzebny, to oczywista oczywistość. Ulica jest już tak pofalowana, że momentami ma się wrażenie, że jedzie się po wzburzonym morzu, a asfalt co i rusz ukrusza się, odsłaniając ułożony pod nim bruk i przyczyniając się do okresowo zwiększającej się liczby kołpaków poturlanych w przydrożne zarośla.

Ale wiecie, co mnie boli? Widok tych wszystkich przydrożnych drzew oznaczonych do wycinki. Ponumerowanych pomarańczową farbą, swoistym wyrokiem zagłady. Znikną zarośla tarniny przy przystanku autobusowym - miejsce moich licznych przyrodniczych obserwacji w trakcie oczekiwania na 204-kę, znikną śliwy, grusze, brzozy. Dostanie się nawet przykapliczkowy cyprysikom. Póki co jesiony, na których występuje rzadka w Polsce (a przynajmniej rzadko rozpoznawana) trwałoporka jesionowa (Perenniporia fraxinea)[publikacja w przygotowaniu], nie zostały jeszcze naznaczone, ale... Najbardziej zaboli egzekucja numer 312 i 313 - strata pięknych potężnych topól, które dawały schronienie na pozbawionym wiaty przystanku w deszczową lub wietrzną pogodę. Tym bardziej smutne, że Białołęcka wcale nie ma być poszerzana (bo i akurat tego nie potrzebuje, przydałyby się bardziej progi zwalniające w pewnych miejscach), więc nie chodzi o wyszarpnięcie kawałka miejsca pod ulicę...
A wiecie, jaki jest największy paradoks tej sytuacji? Klony jesionolistne - gatunki obce, o wielkim potencjale inwazyjności, nie zostaną usunięte w ramach prac. Przynajmniej póki co nic na to nie wskazuje. Bo rosną zaledwie kilka metrów dalej od ulicy. Gdzie tu przyrodniczy sens i logika?


Dorodna topola przy Białołęckiej

#naturalniewwarszawie #tree #drzewo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O odpowiedzialności na długie lata

  Weterynaryjny Wtorek! Czy zawsze zdajemy sobie sprawę z faktu, jaką odpowiedzialność bierzemy na siebie, gdy decydujemy się na zakup egzot...