Ostatnio mam straszną gonitwę myśli i ciężko mi się skupić na jednej rzeczy, bo już z tyłu głowy czuję, że 10 innych zaczyna zalegać, więc pewne rzeczy publikuję z drobnym opóźnieniem... Na przykład doniesienia z VII Polskie Sympozjum Herpetologiczne, które odbyło się w ostatnich dniach listopada we Wrocławiu.
Wśród liczny fascynujących poruszonych tam tematów, szczególną moją uwagę zwrócił materiał autorstwa badaczy z Pracowni Rybactwa Śródlądowego i Akwakultury Katedra Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu pod tytułem: "Ocena stopnia inwazyjności żółwi z rodzaju Pseudemys w Polsce i Europie Środkowej".
Tak w dużym skrócie - kiedyś baaaardzo powszechne były w sklepach zoologicznych żółwie ozdobne (Trachemys scripta), a szczególnie ich czerwonolicy podgatunek (T.s.elegans). Niestety, szybko okazywało się, że wcale nie są aż tak dobrymi zwierzętami towarzyszącymi, bo - wbrew temu, co mówił sprzedawca - bardzo szybko rosną i mają swoje wymagania (i to nawet całkiem spore), więc masowo lądowały w różnych zbiornikach wodnych. A że to twardziele, jakich mało, to stały się inwazyjnym gatunkiem obcym, zagrażającym naszej przyrodzie. Wprowadzono więc zakaz ich hodowli i sprzedaży. Ale że rynek pustki nie lubi, ich miejsce zajęły inne północnoamerykańskie żółwie o biologii stosunkowo mocno zbliżonej - żółwie z rodzaju Pseudemys. Może trochę bardziej roślinożerne, może nieco bardziej ciepłolubne... Za to rosnące do nawet większych rozmiarów niż ich poprzednicy - długość pancerza często przekracza 40 cm, a niektóre dojrzałe samice Pseudemys concinna mogą osiągać nawet pod 6-7 kg wagi. Poza tym podstawowe wymogi są mocno zbliżone do "trachemysów", więęęęc... co może pójść nie tak?
Jak się domyślacie, analizy wykazały, że "pseudemysy" również stwarzają zagrożenie inwazyjności. Ba, one są już obecne w wielu miejskich zbiornikach, o czym świadczą zgłoszenia w aplikacji iNaturalist (fenomenalne narzędzie, doczeka się osobnego wpisu). W niektórych "egzotycznych" dla siebie miejscach już się rozmnażają (np. w Korei), a dodatkowo w handlu dostępne są zazwyczaj nie "czyste" genetycznie gatunki (chociaż filogenetyka tego rodzaju i tak jest bardzo pogmatwana), a hybrydy z niekontrolowanych pod tym względem żółwiowych ferm.
Pamiętajcie zatem, szczególnie teraz w okresie przedświątecznym - każdy zakup zwierzęcia to wzięcie na siebie wielkiej odpowiedzialności. Nie tylko za opiekę nad nim, ale czasami wręcz za losy rodzimej przyrody!
![]() |
| Dorosła samica żółwia z rodzaju Pseudemys |

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz