Tegoroczny szczyt aktywności Perseidów mamy już za sobą i jak zwykle
troszkę się spóźniłem z nocnymi łowami na "spadające gwiazdy". Jednak
w minioną sobotę udało się na kilka chwil wyrwać na niebiańskie obserwacje.
Żeby mieć szanse cokolwiek zobaczyć, trzeba wyjechać w jakieś mocno
niedoświetlone miejsce. Sama Warszawa, ze swoim olbrzymim świetlnym
zanieczyszczeniem (tak - istnieje takie pojęcie w ekologii i jest coraz szerzej
dyskutowane w kwestii ochrony środowiska), jest beznadziejnym miejscem do
obserwowania nocnego nieba, szczególnie okiem nieuzbrojonym. Z okien mojego mieszkania mogę zobaczyć co najwyżej kilka bardzo jasnych ciał niebieskich, a i tak widok z mojego pokoju rozpościera się
nad stosunkowo ciemny fragment Targówka, z zabudową jednorodzinną i Lasem
Bródnowskim w tle. Stąd też znaleźć trzeba było jakiś dogodny punkt, z niezbyt
dużą ilością latarni. Dwa lata temu wyjechałem nad starorzecza Bugu do
Kuligowa, w tym - znalazłem fajną miejscówkę zaledwie 15 minut jazdy samochodem
na typowo "podmiejski" (w sumie to miejscami już praktycznie "wiejski")
fragment Białołęki. Wystarczy wyjechać poza zasięg przyulicznych latarni, a
niebo szybko upstrzy się tysiącami gwiazd, które nikną w obecności
elektryczności. Różnica jest kolosalna!
W mieście na nocnym niebie często jedynym widocznym wyraźnie ciałem niebieskim jest Księżyc |
Nocne niebo - również w Warszawie, ale poza zasięgiem ulicznych latarni; widoczny (chociaż bardzo słabo) jeden z meteorów uchwyconych 15 sierpnia |
Perseidy to chyba najbardziej znany rój meteorów [mała dygresyjka - w
języku polskim mówimy o roju meteorów, jednak w języku angielskim zjawisko to
określane jest przeuroczą moim zdaniem nazwą "shower" - meteorowy
prysznic!], którego orbita przecina się każdego roku z orbitą ziemską mniej więcej od połowy lipca do trzeciej dekady sierpnia. Maksimum roju, a więc i najlepsze warunki do
obserwacji, odnotowujemy w nocy z 12 na 13 sierpnia. Kiedyś wiązano je ze św.
Wawrzyńcem, którego wspomnienie obchodzimy 10 sierpnia (nazywane były
"łzami św. Wawrzyńca"), jednak ich nazwa wywodzi się od herosa z
greckich mitów - Perseusza, bowiem właśnie w gwiazdozbiorze nazwanym jego imieniem (dokładniej w okolicy gwiazdy η Persei) rój osiąga maksimum aktywności.
Wielki Wóz - najbardziej charakterystyczny element (asteryzm) gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy |
Co ciekawe - Perseidy, mimo swej niewątpliwej popularności - nie są
największym rojem meteorów obserwowanym w trakcie roku kalendarzowego. Ustępują
Kwadrantydom, które przeszywają nasz nieboskłon na samym początku roku, ze
szczytem aktywności 3 stycznia. Mało kto jednak wypatruje Kwadrantyd, podczas
gdy o Perseidach trąbi się głośno w najróżniejszych mediach. Być może wynika to
z faktu, że 3 stycznia jeszcze nie wszyscy wrócili do rzeczywistości po hucznym witaniu
nowego roku (2020 dobitnie pokazuje, że czasami nie ma się zbytnio z czego
cieszyć przy tej symbolicznej zmianie cyferek...), a być może również z tego, że przyjemniej
jest rozłożyć kocyk na łące w noc sierpniową niż styczniową... Ciężko orzec ;)
W podsumowaniu kilkunastominutowej obserwacji wyliczyć należy jeden
zaobserwowany meteor, dwa uwiecznione na zdjęciu i niezwykły koncert na
niezliczoną liczbę pasikoników... Tak pięknie grają, że chyba coś o nich
niebawem napiszę...
Swoją drogą... znacie różnicę między meteorem, meteoroidem i meteorytem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz