czwartek, 24 września 2020

O tym, że mimozami jesień (zazwyczaj) się nie zaczyna

 Przyrodniczy Piątek!


    Od wielu lat "walczę" z ugruntowanym w społeczeństwie przeświadczeniem na temat tego, że "mimozami jesień się zaczyna". Tłumaczę, wyjaśniam, informuję... A tymczasem w tym roku, akurat na sam początek astronomicznej i kalendarzowej jesieni na parapecie mojego okna zakwitła mi mimoza... Tyle że ta prawdziwa, botaniczna mimoza... Niezrażony jednak tym ewidentnym trollingiem ze strony pielęgnowanej przeze mnie rośliny, ponownie poruszę ten temat także dzisiaj ;)


Mimoza wstydliwa (Mimosa pudica) na moim oknie - w tym roku swym kwitnieniem faktycznie rozpoczęła jesień

    Ciężko jest się sprzeczać z autorytetami i wytykać im błędy, ale z okazji rozpoczętej jesieni o jednym takim kardynalnym błędzie wspomnieć muszę... Usprawiedliwię się tym, że Julian Tuwim nie miał wykształcenia botanicznego i zapewne po prostu powielił powszechnie popełniany błąd nomenklaturalny. Bo któż z nas nie kojarzy pierwszych wersów początkowej zwrotki "Wspomnienia" Tuwima, w których to autor identyfikuje "złotawą, kruchą i miłą" jesień z początkiem okresu kwitnienia mimoz. I choć utwór w całości jest niezwykle piękny i klimatyczny (a z muzyką Marka Sarta i w wykonaniu Czesława Niemena niemal magiczny), opiera się na podwójnie błędnych założeniach!

Kwiatostan nawłoci kanadyjskiej (Solidago canadensis)

    Wykonanie Niemena znałem od dziecka, podobnie jak określenie "mimoza", bo tak owe żółte kwiatostany nazywała Mama. Z czasem jednak, gdy moja ciekawość świata się rozwijała, a umysł pragnął poznawania i dokładniejszego identyfikowania tego, co rośnie i hasa po polu i trawniku, pojawiły się wątpliwości. Wszak książki (bo były to jeszcze czasy, kiedy dostęp do Internetu nie był tak oczywisty jak dziś... wiem... jestem już stary... ;) ) informowały, że mimoza to roślina tropikalna, rodem z Ameryki Południowej, że w klimacie umiarkowanym sobie nie poradzi. Czemu więc ma być symbolem polskiej jesieni? Byłem niezmiernie dumny z siebie, gdy odkryłem prawdziwą, botaniczną tożsamość "polskiej mimozy" - nawłoci, czyli roślin z rodzaju Solidago! Problem w tym, że nawłocie masowo kwitnąć zaczynają już w lipcu, gdy o jesieni nikt stara się jeszcze nie myśleć. Z tą "polskością" to też nie jest do końca prawda, bo choć mamy dwa rodzime gatunki, to masowo występujące u nas nawłocie - późna (Solidago gigantea) i kanadyjska (Solidago canadensis) - to groźne rośliny inwazyjne zza Atlantyku (swoją drogą... wiedzieliście, że obecnie mamy 5 oceanów? Od 2000 roku funkcjonuje oficjalnie w geografii Ocean Południowy, okalający Antarktydę). I przy swojej inwazyjności i ekspansywnej naturze z całą pewnością nie są kruche ani delikatne...

Zarośla nawłoci kanadyjskiej (Solidago canadensis)

    Skąd ta zakorzeniona głęboko w naszej rzeczywistości pomyłka? Nie mam pojęcia... Próbowałem ustalić jej źródło, ale bezskutecznie... Jedyne, co łączy mimozy z nawłociami to żółty kolor kwiatów, a i ten występuje tylko u niektórych gatunków mimoz. Te soczyście żółte możemy podziwiać wiosną, spacerując ulicami londyńskiego Westminsteru - rosną tam całkiem pokaźne okazy drzewiastego gatunku Mimosa scabrella. Ani to wizualnie podobne do siebie, ani ze sobą spokrewnione (mimozy należą do rodziny bobowatych [a więc jest jej blisko do fasoli i grochu], a nawłocie - do astrowatych). Co więcej... W języku polskim określenie mimoza kojarzy się nam z czymś delikatnym, zwiewnym, niezbyt pochlebnie "mimozą" nazywamy kogoś nadto delikatnego i przewrażliwionego... A zagarniająca kolejne hektary nawłoć to taki bardziej roślinny chuligan... No dobra... niniejszym znalazłem jedno podobieństwo - tak jak u nas amerykańskie nawłocie są biologicznymi najeźdźcami, tak niektóre rejony Ameryki (np. Hawaje) cierpią z powodu inwazji mimozy wstydliwej (Mimosa pudica) - tej samej, która właśnie swoje pomponiaste kwiatostany rozwija metr ode mnie, na parapecie północno-wschodniego okna.

Zarośla nawłoci późnej (Solidago gigantea)

    A na koniec ciekawostka etnobotaniczna. Pewnie niektórzy z Was słyszeli o ayahuasce, czyli "lianie dusz", rytualnym psychodeliku używanym przez południowoamerykańskich szamanów. No więc w skład mieszanki wchodzi między innymi jeden z gatunków mimozy - Mimosa tenuiflora.

Mimoza wstydliwa (Mimosa pudica)

Wykorzystana literatura:
● Gaujac A. i wsp. "Determination of N,N-dimethyltryptamine in Mimosa tenuiflora inner barks by matrix solid-phase dispersion procedure and GC–MS"; Journal of Chromatography B
● Gehlot H.S. i wsp. "An invasive Mimosa in India does not adopt the symbionts of its native relatives"; Annals of Botany
● de Lucena R.F.P. i wsp. "Traditional knowledge and use of Mimosa tenuiflora (Wild.) Poir. (jurema-preta) in the semi-arid region from Northeastern Brazil"; Gaia Scientia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O śnieżyczce na przedwiośniu

Taka niezdecydowana ta pogoda ostatnio. Ni to zima, ni to wiosna, raz przygrzeje słońce, potem znowu kałuże skuje lodem. Ale już widać pierw...